poniedziałek, 7 września 2020

zrozumienie

 w ogóle to miałam dziś rozmowę z psychologiem, złamałam się nerwowo na początku roku, i moje demony lęku mnie trochę pokonały, szczerze to nawet nie pamiętam kiedy to się zaczęło i jak, już trochę lat minęło z tymi moimi objawami, ale początek roku trochę mnie sparaliżował, i byłam w dosłownie opłakanym stanie, starałam się dobrze!? naprawdę! ale te objawy wróciły gorsze, mocniejsze, nie umiem nie myśleć, myślę o wszystkim, analizuje wszystko, lubię myśleć, jednocześnie te moje myśli sprawiają że dzieje się tak a nie inaczej, wracając do tego co chciałam opisać, zapisałam się do Psychologa. Kiedyś już do niej chodziłam, kiedyś - kiedy byłam zmuszona, i nie chciałam tam chodzić, uważałam że wszystko ze mną w porządku, i nie potrzebuje tych rozmów, ale prawda była inna,  potrzebowałam, tylko nie lubiłam tej pani, miałam wrażenie że nie słucha co do niej mówię, i jak mówię, ciągle tylko była skupiona na zapisywaniu tego co mówię, a nawet to co mówiłam nie wyrażało do końca tego o czym myślę, wiem że inaczej nie pamiętała by wszystkich problemów swoich pacjentów, wiem że potrzebują dokumentację, ale było po prostu w niej coś co mnie odrzucało, nie wiem dlaczego, jak jakiś kawałek puzzla który nie pasuje do całości układanki, bo był z innej bajki, (  teraz na to patrząc, widząc na początku roku, ten gruby plik kartek, szczerze mówiąc to czasami zastanawiam się co o mnie jeszcze pisała, a jeszcze bardziej zastanawiają mnie jej myśli których wiem, że czasem lepiej jest nie wiedzieć, co o mnie myślała, chociaż to w sumie bez znaczenia, zwykła ciekawość ). Było dobrze, w tym roku nawet uznałam momentami że może ją lubię, może jestem źle nastawiona i poczekam, przecież to ja się do niej zapisałam z własnej wolnej woli, wszystko było dobrze, właśnie, rozmawiałam nawet o tym o czym chciałam, ale potem poszła na urlop, ja zostałam sama, i jak wróciła znowu od początku to ja miałam problem z przełamywaniem się, z mówieniem, a jestem na ogół małomówna, nie licząc tych osób przy których umiem się swobodnie wygadać, i rozmawiać na każdy temat, wtedy jakbym po prostu nie była sobą, a może to właśnie wtedy jestem sobą, tą prawdziwą mną która się nie boi, która nie płacze, nie martwi się, a śmieje, cieszy życiem, nie wspomina a żyje chwilą..

w ogóle to miałam dziś rozmowę z psychologiem, która się nie odbyła, bo nagle telefon stał się zbyt ciężki by zadzwonić, słowa się trochę poplątały, a myśli ogarnął chaos, a czas mijał, ja nie zadzwoniłam tylko biłam się sama z sobą, żeby wystukać numer, w sumie zadzwoniłam, na jej inny numer, potem dopiero nie mogłam się przełamać, i zadzwonić na odpowiedni, aż ona zadzwoniła, spytała się czy wiem że na dzisiaj mamy termin, powiedziałam że wiem, nie skłamałam, i że czekała na mnie pół godziny, cisza, nie powiedziałam, że pomyliłam numery, nie powiedziałam że było mi ciężko I nie wiem czemu tak mam z telefonami, że łatwiej mi po prostu pisać, nie powiedziałam co chciałam powiedzieć, nie zostałam znaleziona w moim zagubieniu z żadnym zrozumieniem, tylko pytaniem Ola co się z tobą dzieje? nie wiem, tego też nie powiedziałam, zamknęłam się na wszystko, nie wiem przed czym uciekam,, masz fajną godzinę wiesz mam dużo osób, a pasuje Ci za tydzień o 14 10? tak, jakby pani mogła dziękuję, cisza, koniec telefonu, Ola się rozpłakała

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobał Ci się ten post?
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz!
(To daje ogromną motywację, a przede wszystkim to fajne uczucie, że ktoś czyta to, co piszesz, i dzieli się się swoją opinią ♥)
Serdecznie dziękuję ♥

*spam oraz obraźliwe komentarze nie będą akceptowane* (ಠ⌣ಠ)
P.s. Nie wiesz co robić rób dobro ♥