piątek, 9 marca 2018

Moje przemyślenia z 15 marca 2016 roku.. jak ten czas leci.

Całkiem już zapomniałam o tym co kiedyś napisałam, ale przez przypadek otworzyłam to dzisiaj i postanowiłam się podzielić, zdjęcia są z dzisiaj, tekst z 2016.
------
Gdy już się pożegnaliśmy ogarnęła mnie dziwna tęsknota, dokładnie nie wiem za czym bardziej.. czy za tymi ludźmi, czy za tym szczęśliwym czasem jaki u nich spędziłam.
Zrobiło mi się przykro. Znowu. Jak muszę się pożegnać z czymś, co dopiero polubiłam, ale tak było zawsze, odkąd byłam mała.. już wiedziałam ,że taki sam piękny dzień się nie powtórzy, że takiego dnia już nie będzie, i może dlatego i teraz ogarniała mnie taka dziwna melancholia. Pamiętam jakby to było niedawno, a jednak jest już to tak odległe..  Spędzałam całe dnie u kuzynki, oglądałyśmy filmy, nieśmiało rozmawiałyśmy.., kiedy moja ciocia, mojej mamy siostra ,a jej mama żyła, ten dom przepełniony był szczęściem, radością, niewidzialną magią, której się nie dostrzegało, ale się czuło.. niestety zawsze ,gdy kończyły się wesołe rozmowy i ucichały powoli śmiechy, zaczynały się pożegnania.. , które trwały wieczność, chociaż było to w rzeczywistości tylko kilka nieszczęsnych minut, wtedy mocniej mnie bolało, i powoli zaczynałam już odczuwać nadchodzącą nostalgię, ale nigdy nie wiem, czy bardziej rozstanie, czy zrozumienie, że mogę więcej w życiu tych ludzi nie spotkać - bolało bardziej.
Później za nim się obejrzałam, siedziałam już w samochodzie.., razem z moimi rodzicami słuchając radia, ale mimo ,że grało, a oni rozmawiali, dla mnie było bardzo cicho. W głowie cały czas szumiały mi niedawne rozmowy, słyszałam śmiech i radość, ale wtedy nie zdawałam sobie aż tak dużej sprawy, że każde wyjście z tamtego domu, oznaczało coraz szybszy koniec naszych spotkań.  Byłam za mała ,aby to zrozumieć, ale wrażliwością, zawsze przewyższałam innych, może dlatego czułam się zawsze taka osowiała, gdy musiałam być w tym samochodzie, i patrzeć przez to nieszczęsne okno na migające widoki ciemności i światła, przebłyski ludzi, z którymi przez chwilę splotły się moje drogi, za które poczuwałam i czuję wdzięczność, że chociaż przez chwilę byłam w ich życiu, może nawet jeżeli oni mnie nie widzieli, byłam, bo ich widziałam, mijałam, a może lepiej byłoby napisać migałam przed oczami srebrnym samochodem, czy tak było by lepiej ? może tak, sądzę ,że i tak.. to.. . nie za dużo zmieni ponieważ to było tylko kilka szybkich sekund.
Stanęłam przed windą, gdy nacisnęłam już srebny przycisk ,który z ciemnego zmienił się na rażący niebieski, wszystko wydało mi się takie zabawne.. Ale zawsze tak jest, jest wesoło następnie smutno, ale to tylko dlatego, że musi być źle, aby potem mogło być dobrze. Musi na chwilę się zachmurzyć, abyśmy mogli wiedzieć, co to znaczy szczęście.. .
Winda nadjechała, otworzyłam ciężkie brązowe drzwi, z powoli już blakniejącym numerem sześć, weszłam, drzwi się zamkły, nasiłam przycisk w dół, a potem nie wiem dlaczego, powiedziałam na głos.. ; - Moje życie, jest jak jazda tą windą, mimo ,że nie chcę, zawsze jadę w dół, chociaż zmierzam do góry. haha, co za ironia. - wydukałam, a w moich oczach, zaległa słona woda, nie chciałam płakać, ale to zrobiłam. Mam wrażenie, że moje oczy się nie zmieniają, kiedyś przepełnione szczęściem, dziś przepełnione tęsknotą i smutkiem. Zastanawiam się czy to widać, czy ludzie to widzą.. ,ale tak nie jest, i nigdy nie było. Bo nawet jak się śmieję, nie śmieję się szczerze, udaję, stwarzam pozory zadowolonej z życia, ale tak naprawdę nie mogę przeboleć tego, co mnie otacza, tego co się dzieje, i co może się za chwilę wydarzyć.
Jednak moje życie, jest jak ta przeklęta widna, waha się, raz w górę  ,raz  w dół, taką zmianę mam wydarzeń, jak i nastroi. Nieokreślone uczucie w mojej klatce piersiowej nigdy nie zniknie. Tego już się dowiedziałam.
Wyszłam z windy, i zmierzam ku wyjściu, otwieram drzwi za drzwiami, wychodzę na zewnątrz i w końcu jestem w stanie złapać oddech, oświetlają mnie ostatnie promienie, kończącego się już dnia. Łapię je całą sobą, patrzę w niebo. I teraz wiem ,że będzie dobrze.
Może nie będzie tak zawsze, może nie może, ale bywa, za co jestem wdzięczna. Obserwuję odcienie zmieniającego się z każdą upływającą minutą nieba, teraz jest jasno różowe, z różnymi odcieniami złota i błękitu, oraz bieli rzucającego się zachodu. Znów ogarnia mnie szczęście, ale zawsze jest tak ,gdy patrzę w niebo, wtedy czuję, że mogę więcej. I to robię, staram się bardziej, ponad moje siły do ostatniego tchu. Koniec, może być też początkiem, na coś zupełnie nowego.. świeżej , albo raczej nowej przygody.
Takie jest już życie, nie możemy go zmienić, musimy tylko je zaakceptować, tak jak wszystko to, co odczuwamy, każde nasze uczucie jest tak samo ważne, jak i piękne. Dlatego jesteśmy ludźmi, starajmy się być dobrzy, i tak właśnie postępować, aby móc to otrzymać w zamian.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobał Ci się ten post?
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz!
(To daje ogromną motywację, a przede wszystkim to fajne uczucie, że ktoś czyta to, co piszesz, i dzieli się się swoją opinią ♥)
Serdecznie dziękuję ♥

*spam oraz obraźliwe komentarze nie będą akceptowane* (ಠ⌣ಠ)
P.s. Nie wiesz co robić rób dobro ♥