Zauważyłam u siebie kilka stanów żałoby. Nie chodzi tylko o smutek, który przychodzi falami, ale o różne jego odcienie – gniew, poczucie straty, zmęczenie, a czasem nawet chwilową obojętność. Każdy z tych stanów pojawia się w swoim rytmie i wprowadza mnie w inną przestrzeń. Czasami jestem przytłoczona, czasami tylko obserwuję siebie z boku, próbując zrozumieć, co tak naprawdę czuję.
To jak podróż po nieznanym terenie – uczę się rozpoznawać swoje emocje, nazywać je i akceptować, zamiast uciekać. Zauważyłam, że każdy z tych stanów coś we mnie zmienia, otwiera drzwi do nowych refleksji i pozwala docenić chwile spokoju, kiedy w końcu wraca równowaga. Żałoba nie jest liniowa, nie ma jednego sposobu, żeby ją przejść – i to odkrycie daje mi pewien rodzaj spokoju, mimo że bywa bolesne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podobał Ci się ten post?
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz!
(To daje ogromną motywację, a przede wszystkim to fajne uczucie, że ktoś czyta to, co piszesz, i dzieli się się swoją opinią ♥)
Serdecznie dziękuję ♥
*spam oraz obraźliwe komentarze nie będą akceptowane* (ಠ⌣ಠ)
P.s. Nie wiesz co robić rób dobro ♥